Tajska przyjemność.

Gdyby tak się zastanowić, można stwierdzić, że rządzą mną przeciwności.

Uwielbiam jedzenie restauracyjne, fascynuje mnie sposób podania i to, że jedzenie na talerzu wygląda jak dzieło sztuki. 
Obraz malowany jedzeniem. Kolory, faktury, aromaty i smaki - mnóstwo różnorodności!
Uwielbiam oglądać Hestona Blumenthal'a i jego uczty! Jak w naukowy sposób podchodzi do jedzenia. Jak tworzy magiczne światy zapachów i smaków. Chciałabym móc spędzić choć dzień w kuchni z Hestonem, podziwiać jego pracę i spróbować jego magicznych potraw - np. pasztetu wyglądającego jak najprawdziwsza mandarynka, lodów o smaku jajecznicy z boczkiem tworzonych w ułamkach sekund z pomocą suchego lodu! Para, która wydobywa się jak mgła. Jadalna trawa i poszycie lasu. Magia, istna magia!

Lubię też domowe jedzenie. Podane i przyrządzone z miłością do każdego produktu. Jedzenie dla uczczenia każdego wyhodowanego składnika, każdego zebranego plonu. Patrzenie na takie gotowanie mnie wycisza, uspokaja i wprowadza w błogi stan. Pod tym względem moim mistrzem jest Nigel Slater! Uwielbiam go oglądać. Z takim pietyzmem podchodzi do każdego warzywa, również zebranego z własnego ogrodu. Uwielbiam kiedy podczas gotowania wychodzi do ogrodu i zrywa zioła, które ubarwią smak dania. Dania są proste i szybkie, ale najważniejsze są składniki - one mają przemówić do nas z talerza, stać się ucztą dla zmysłów. I czas kiedy próbuje przyrządzone jedzenie, kiedy z uśmiechem spogląda znad okularów i w błysku jego oka widać jakie to jest dobre. 

Ostatnio Nigel Slater zrobił w programie szybką tajską zupkę - zapowiadała się świetnie więc szybko chwyciłam za kartkę i długopis. Proporcje są moją miarą, więc w razie potrzeby dostosujcie ją do siebie.
Zapraszam na zupkę :)



Składniki:

imbir - u mnie mniej więcej wielkość kciuka,
1 duża papryczka chilli - bez pestek,
2 łodygi trawy cytrynowej,
3 ząbki czosnku,
garść świeżej kolendry,
1/3 łyżeczki mielonej kolendry,
1/2 łyżeczki kurkumy,
0,8 litra bulionu warzywnego,
puszka mleczka kokosowego, 400 g
200 g oczyszczonych krewetek,
mała łyżeczka sosu rybnego,
makaron ryżowy

Imbir, chilli, trawę cytrynową, kolendrę i czosnek zmiksować - trawa cytrynowa musi być bardzo dokładnie zmiksowana, reszta mniej - lubię kiedy w zupie widać kawałeczki kolendry czy chilli. Dodać troszkę oleju, tak przygotowaną pastę wrzucić do rondla - lub garnka, czy woka. Smażyć kilka minut cały czas mieszając. Następnie dodać mieloną kolendrę, kurkumę - po chwili wlać bulion. Całość doprowadzić do wrzenia i gotować kilka minut. Dodajemy mleczko kokosowe, znowu doprowadzamy do wrzenia i zmniejszamy ogień, ponownie gotując przez kilka minut. Po upływie czasu do zupy wrzucamy krewetki, gotujemy przez 3-5 minut. Zupę doprawiamy sosem rybnym. 

Makaron ryżowy wkładamy do wrzącej wody, przykrywamy i odcedzamy po ok 4 minutach.

Do miseczki wkładamy makaron, dolewamy zupy, dekorujemy listkami kolendry i cieniutko pokrojoną papryczką chilli.

Smacznego :)










Popularne posty